Prefix: Kmdr. Given Names: Zygmunt Tomasz Surname: Stępień
Gender: Male
Birth:21 December 19263030 Łódź, Łódź, Łódź, Łódzkie, Polska Death:11 April 2013 (Age 86) Sepolno, Sepolno, Sepolno, Kujawsko-Pomorskie, Polska
Personal Facts and Details
Birth
21 December 19263030 Łódź, Łódź, Łódź, Łódzkie, Polska
Note: Łódź: 51,778224 ° 19,451787 °
Christening
Łódź, Łódź, Łódź, Łódzkie, Polska
Note: Łódź: 51,778224 ° 19,451787 °
Marriage
Religious Marriage Dr Iwonna "Iwa" Zacharewicz - 19 October 1952 (Age 25) Kwidzyń, Kwidzyń, kwidzyński, Pomorskie, Polska
Note: Kwidzyń: 53,733742 ° 18,925865 °
Description
Height 175 cm, weight 75 kgs
Death
11 April 2013 - 2042 (Age 86) Sepolno, Sepolno, Sepolno, Kujawsko-Pomorskie, Polska
Cause of death: Zator płuc, niewydolność krążenia
Burial
29 April 2013 (18 days after death) Cmentarz komunalny w Kwidzynie Cemetery: Kwidzyn, Kwidzyn, Poland Address:
Kwatera B1 Numer Rzędu 16 Numer Grobu 18
Address
Zygmunt Tomasz Stepien
Zygmunt Tomasz Stepienul. Sportowa 31Sepolno - Krajenskie POL 89-400Polandul. Sportowa 31 Sepolno - Krajenskie POL 89-400 Poland
~BIOGRAPHY: Okolo roku 1920, po zwolnieniu do cywila ojca, rodzina przeniosla sie na Podlasie (obecna Bialorus) gdzie mieszkala przez okres kilku lat w gminie Odryzyn lezacej w powiecie Drohiczyn. Mieszkali kilka kilometrow od Kanalu Krolewskiego, a okolo 30 kilometrow od Drohiczyna. Dziadek Maciejewski, kupil od Pana Polanczyka ziemie, ktora podarowal swojemu synowi Janowi Maciejewskiemu. Tenze odstapil kilka hektarow Leonowi, ktory pobudowal na dom z bali. Tamze rodzina spedzila kilka lat, niestety ustawiczne, zbrojne konflikty z Ukraincami, zmusily rodzine do opuszczenia tych terenow i powrotu do Lodzi. Oto dzieje Zygmunta podczas drugiej wojny swiatowej, spisane przez niego samego na prosbe Victorii Magnuskiej w Nov 2002. "Rankiem 1 Sep 1939 dowiedzialem sie przez radio o wybuchu wojny. Przed poludniem spadly juz pierwsze bomby w centrum Lodzi. Obok budynku - w ogrodzie wykopalismy row przeciwlotniczy, do ktorego chowalismy sie w czasie alarmow. Ojciec poszedl pieszo bronic Warszawy odleglej o 120 kilometrow. Przeszedl jednak tylko 60 km i dostal sie do niewoli niemieckiej. Zamkneli wszystkich w kosciele w Rawie Mazowieckiej. Kosciol byl zaladowany ludzmi jak sledzmi w puszcze. Wowczas Niemcy przez drzwi glowne zaczeli strzelac z karabinow maszynowych w kierunku oltarza. Wielu padlo, a pozostali wdrapywali sie jeden na drugiego pod scianami bocznymi. Z figurek na oltarzu pryskaly fragmenty Jezusa. Nalezy podkreslic iz Niemcy mieli sprzaczki na pasach z napisem "Got mit Ums" co znaczy "Bog z nami". Tak to Bog mial im pomoc w mordowaniu bezbronnych ludzi. Nastepnie trzymali ojca w obozie przez killka miesiecy, gdzie ludzie z glodu zjedli trawe i korzenie. W drugim dniu wojny w obawie przed dalszymi bombardowaniami - uciekalismy przez pola i wsie (Mama, brat i ja). Mialem wowczas niespelna 12 lat. Brat byl 5 lat starszy. Nocowalismy w stodolach. Noce byly zimne, a dni jeszcze upalne. Po kilku dniach, kiedy napotkalismy wkraczajacych Niemcow - wrocilismy do Lodzi. Brakowalo chleba, przed piekarniami cale noce stalo sie w kolejkach za chlebem. Zima brakowalo opalu wiec zbieralem wegiel na ulicy przy skladach opalowych. Zawsze z wozow cos spadlo. Ulice brukowane, wozy konne. Jesienia chodzilismy z Mama na wies kopac ziemniaki haczkami zeby pozyskac je na zime. Caly dzien pochylony, plecy bolaly strasznie. Kiedy ukonczylem 15 lat musialem zarejestrowac sie w Urzedzie Pracy. Pewnego dnia kiedy szedlem do tego urzedu na drugi koniec Lodzi, napotkalem lapanke. Zajechaly samochody ciezarowe, zolnierze wyskakiwali z samochodow otaczajac czesc ulicy. Lapano ludzi jak niegdys murzynskich niewolnikow w Afryce. W Urzedzie Pracy zamknieto mnie od razu za kratami (bez rejestracji). Jednak z powodu malej ilosci ludzi na transport wypuszczono nas. Wywieziono nas w maju 1942 r. do Niemiec do Hamburg - Neuengamme gdzie przebywala juz jej siostra z mezem. Zapotrzebowanie przyslal gospodarz do ktorego mielismy jechac. Nadmieniam, ze Ojciec i brat juz byli wczesniej wywiezieni do Niemiec. Kazdego zlapanego podczas lapanki na ulicy wywozono do Niemiec, wiedzielismy o tym. Poza tym Niemcy chodzili po mieszkaniach i zabierali tych, ktorzy ukonczyli 15 lat i nie byli zarejestrowani w Urzedzie Pracy. W Niemczech, Mama pomagala w kuchni i doila krowy. Ja pracowalem w polu z gospodarzem i jego dwoma synami, 16 i 18 lat. Mama mieszkala w pokoiku dla sluzby. Ja mieszkalem z drugim niewolnikiem. Raz byl to Polak z Inowroclawia, a potem Ukrainiec. Zima woda zamarzala w miednicy. W gospodarstwie naszym pracowal dodatkowo latem Francuz - jeniec wojenny, ktory mieszkal w jenieckim obozie wojskowym. We wsi bylo wielu obcokrajowcow. W kazdym gospodarstwie po kilku. Jedlismy to samo co gospodarze - to byla wielka zaleta tej niewoli. Kupowano nam ubrania robocze (drelichy). Pracowalismy za darmo - bez wynagrodzenia. Mama cierpiala na reumatyzm i bolaly ja dlonie od dojenia krow. Ja zima rabalem drzewo na dworze. Mrozy byly po 30 stopni. Odmrozilem sobie dlonie mimo rekawic, ktore Mama uszyla. Nabawilem sie reumatyzmu, jednak po wojnie Anglicy wyleczyli mnie. Gospodarz i synowie traktowali nas dobrze, po ludzku, jak pracownikow. Jedynie gospodyni warczala i pyskowala, a w obiad po 10-ciu minutach otwierala drzwi i darla sie: Raus, Lous. Wyganiala do pracy straszac obozem, ktory byl w Neuengamme. Bralem wiec kilka ziemniakow za koszule i wychodzilem dojadajac na dworze. Jej synowie smiali sie z niej ale ja nie myslalem zadzierac z baba. Bylo to jeszcze nie tak zle, poniewaz u niektorych gospodarzy bito i glodzono - szczegolnie rosjanki. Jedlismy to samo co gospodarze, pod tym wzgledem mielismy lepiej niz ci co glodowali w Polsce. Nie bylo sensu uciekac do Polski - glod i lapanki. Niebawem by nas schwytano. Polakom nie wolno bylo jezdzic srodkami lokomocji. Wychodzac na ulice trzeba bylo nosic litere "P" na piersi. W gospodarstwie 25 hektarowym bylo 500 drzew owocowych. Witamin i mineralow mialem dosc. Za koszula nosilem owoce i podjadalem. Zima Mama wynosila owoce z piwnicy. Pozatym praca jak co dzien. Moze ciekawostka: kiedy starszy syn byl juz w wojsku i przyjechal na urlop z karabinem, chcac pokazac nam sile przebijania pocisku - przestrzelil szyne kolejowa. Z ojcem i bratem prowadzilem korespondencje. Czasem poslalo im sie kielbase. Ojca wywiezli w 1940 r. do Niemiec pod Hannower, do miejscowosci Hohenzolca. Pracowal w kopalni soli. Brata, ktory pracowal jako slusarz wywieziono w 1941 r. do Bremen - Burg, gdzie pracowal w fabryce samolotow. Jadal zupy z brukwi. Byl tak oslabiony, ze wiertarka przedziurawil sobie udo. Czas sie dluzyl, czesto myslalem o zakonczeniu wojny. Lata mijaly, nie moglem sie uczyc, mialem 5 lat opoznienia. Z synami gospodarza czesto dyskutowalismy o wojnie. Oni wierzyli w Hitlera i zwyciestwo. Ja mowilem, ze Rosja jest zbyt duza zeby ja zwyciezyc. Juz Napoleona mrozy zwyciezyly i okazalo sie ze Hitlera tez. Wszystkie zimy w czasie wojny byly bardzo surowe - jakby naprzekor Niemcom. Mrozy po 30 stopni trzymaly w Hamburgu. Sami Niemcy mowili na wojne z Rosja, ze General Winter ich zwyciezyl. Podczas bombardowan mielismy wykopany row z dwoma wejsciami, przykryty belkami i ziemia - przed odlamkami artylerii przeciwlotniczej. Podczas alarmow przez radio podawano kierunek lotu samolotow oraz ich ilosc. Lipcem 1943 r. bombardowano Hamburg przez caly tydzien, dniem i noca. Zginelo 100 000 ludzi. Palil sie asfalt, ludzie przylepiali sie do jezdni. My bylismy okolo 20 km od Hamburga a noca bylo widac plomienie. Ludzie uciekali cala szosa kolo nas. Hamburg mial wowczas 4 miliony ludzi. Po zakonczeniu wojny ukradlem rower i wraz z kuzynem pojechalismy do brata w Bremen, a potem w trojke do ojca pod Hannower i wrocilismy do Mamy. Po kilku dniach angielskie wladze okupacyjne zorganizowaly oboz przejsciowy dla obcokrajowcow w bylych koszarach wojskowych w miejscowosci Wentorf, w odleglosci 5 km od nas. Tam przebywalismy okolo 8 miesiecy czekajac na transport do Polski. W lutym 1946 r. Anglicy odwiezli nas wojskowymi samochodami do Urzedu Repatriacyjnego w Szczecinie. Nastepnie do Lodzi jechalismy pociagiem na dachu i stopniach, takie bylo przepelnienie." ---- Po wojnie Zygmunt ukonczyl Wyzsza Szkole Marynarki Wojennej w Gdyni. Plywal jako dowodca dywizjonu tralowcow, pracowal jako szef bazy nurkow na Oksywiu, zastepca dowodcy w Centrum Szkolenia Specjalistow Morskich w Ustce oraz w latach 1968 - 1973 na stanowisku admiralskim, jako dowodca portu wojennego w Swinoujsciu. Na emeryture przeszedl w stopniu komandora w 1973 r. Przeniosl sie wowczas wraz z rodzina do Sepolna - Krajenskiego. Odznaczony miedzy innymi Zlotym, Srebrnym i Brazowym Krzyzem Zaslugi. ====
Birth
Łódź: 51,778224 ° 19,451787 °
Christening
Łódź: 51,778224 ° 19,451787 °
Marriage
Kwidzyń: 53,733742 ° 18,925865 °
Marriage
Kwidzyń: 53,733742 ° 18,925865 °
View Notes for ...
Sources
Source
Letter from Zygmunt Publication: Victorias interviu with Zygmunt Citation Details: Pages 1 - 4 Date of entry in original source: November 2002
Note: Zygmust during WWII
Source
Swiadectwo Slubu x Stepien Zygmunt Publication: Diecezja Warminska Citation Details: Ksiegi zaslubionych 1952 r./Nr 107 Date of entry in original source: 1 July 1972
View Sources for ...
Media
Multimedia Object
Zygmunt Tomasz Stępień (I3) (M5) Type: Photo
Note: Stepien Zygmunt Tomasz
Multimedia Object
Zygmunt Tomasz Stępień (I3) (M1778) Type: Photo